W całym pokoju rozległ się dźwięk budzika. To dzisiaj jest rozpoczęcie roku. Od teraz będę chodzić do 3 gimnazjum. Westchnęłam. Zwlokłam się z łóżka i zeszłam na dół.
-Dzień dobry.- powitała mnie uśmiechnięta moja rodzicielka smażąc jajecznicę dla siebie i taty, który jeszcze smacznie chrapał. Oboje pracują w tym samym biurze i często wyjeżdżają służbowo.
-Cześć mamo.- odpowiedziałam odwzajemniając uśmiech.
Nalałam sobie szklankę soku pomarańczowego po czym upiłam z niej łyk.
-Na którą masz rozpoczęcie roku?- zapytała jak to mama.
-Na 9:00.- odpowiedziałam wpatrując się w jeden punkt na ścianie.
-Okey. O 8:45 masz być gotowa i czekać koło samochodu. Zawiozę cię.
Przytaknęłam odkładając szklankę do zmywarki. Następnie poszłam do łazienki się umyć. Wyszłam z niej po 15 minutach po czym ruszyłam do garderoby, by wyszukać jakieś galowe ubrania. W końcu mój wybór padł na to. Zadowolona ze swojego wyboru dobrałam jeszcze buty i poszłam się pomalować. Malując się tuszem usłyszałam krzyk mamy z dołu.
-Roksana! Już 8:50! Schodź szybko, bo się spóźnisz.
Chwyciłam telefon i zbiegłam na dół. W jadalni przy stole spostrzegłam tate. Rzuciłam mu tylko "cześć" i wybiegłam na podwórko do mojej zniecierpliwionej mamy. Stała już samochodem przed garażem. Gdy zobaczyła mnie zatrąbiła. Pobiegłam do niej i weszłam do auta. Odjechałyśmy.
Droga minęła nam dość szybko, ponieważ mama, żebym się nie spóźniła trochę przekroczyła prędkość. Wysiadając koło wejścia do szkoły zobaczyłam mojego chłopaka.
Christopher Carter- chłopak Roksany
Były 2 minuty do apelu, a on tak jak obiecał czekał na mnie. Uśmiechnęłam się. Podbiegłam do niego i rzuciłam mu się na szyję.
-Chris!- krzyknęłam.
-Roksi! Tęskniłem kotku.
-Ja bardziej. Miło, że na mnie poczekałeś.
-Kochanie, przecież obiecałem.
-Wiem, ale przeze mnie mogłeś się spóźnić na apel.
-No to co. Przecież wiesz, że ja się tym nie przejmuje. Ty zresztą też.
-Fakt.
Oboje się zaśmialiśmy.
-Jesteś dla mnie najważniejsza. Kocham cię.
-Ja ciebie też.- powiedziałam, a chłopak pocałował mnie delikatnie w usta po czym zaczęliśmy się namiętnie całować. Przerwała nam nauczycielka matematyki. Pani Smith.
-Co tu się dzieję?- zapytała krzyżując ręce na piersiach.
Próbowałam odsunąć się od chłopaka, ale przytrzymał mnie przy sobie.
-Stoimy, a na co to wygląda?- odezwał się Chris.
Zatkało ją.
-Idźcie już lepiej, bo się spóźnicie.- poddała się nasza znienawidzona nauczycielka.
Chłopak uśmiechnął się, złapał mnie za rękę i weszliśmy do budynku. Na korytarzu kręciło się kilka osób. Gdy je mijaliśmy uśmiechali się i machali. Po chwili znaleźliśmy się na sali gimnastycznej, która na dzisiaj przystrojona była różnymi dekoracjami. "Witaj szkoło" koszmar. Spostrzegliśmy w ostatnim rzędzie naszych przyjaciół.
Jake Parker- przyjaciel Roksany i Chris'a
Poszliśmy do nich.
-Ooo, jesteście nareszcie. Gdzie byliście?- zaczął Scott.
-Roksi się trochę spóźniła- usprawiedliwiał nas Chris.
-Aha. Rozumiemy. Ej, idziemy dzisiaj na deskę?-zapytał Jake.
-Pewnie, ja mam czas.- zgodziłam się.
-Ja też. To o której?
-Może 14:30 w parku naprzeciwko domu Kitty?
-Pewnie. To jesteśmy umówieni.
Resztę uroczystości spędziliśmy na rozmowie. Po wszystkim mój chłopak odprowadził mnie do domu.