środa, 19 lutego 2014

Rozdział 5

(włącz Little Mix - Little Me )
2 września 9:03 wtorek
*Roksana*
W pewnej chwili wyrwałam się z uścisku moich przyjaciół, otarłam łzy rękawem bluzy i pobiegłam w stronę przystanku, na którym miałam czekać na swoja rodzicielkę. Usiadłam na ławce i schowałam głowę pomiędzy kolana. Nie wytrzymałam. Rozpłakałam się powtórnie, tym razem postanowiłam pokazać wszystkie swoje emocje. Nie hamować ich. Po mojej głowie przewijały mi się setki myśli: "i co teraz?", "jak dam sobie radę?" i czy w ogóle dam... Jednego byłam pewna. Moje życie nigdy nie będzie już takie samo. Nawet jakbym próbowała. Nie oszukujmy się... Wyjadę. Chris zapomni. Kitty, Jake i Scott też zapomną. Trafię do innej szkoły. Zacznę nowe życie. Po prostu wszystko się zmieni. Nie chcę tych zmian. Wolałabym, żeby było tak, jak jeszcze kilka dni temu.
-Ej, mała. Spokojnie. Cieszmy się tymi ostatnimi chwilami razem.
-A czy..- głos mi się załamał.- czy przyjdziecie się ze mną pożegnać na lotnisko?
-No pewnie!- odpowiedział mi Scott.
-Przecież musimy. Nie wybaczyłabym sobie tego, gdybym nie skorzystała z okazji, aby po raz ostatni się z tobą pożegnać - dodała Kitty, a potem szybko dodała- oczywiście jeszcze się spotkamy.
Z za zakrętu wyjechało białe audi. Poznałam ten samochód. Westchnęłam.
Chris ciągle wpatrywał się we mnie. Nagle stanął naprzeciwko mnie i szybko zbliżył swoje usta do moich. Zaczęliśmy się całować. Nie spodziewałam się tego. Złączyliśmy się w pocałunku.
Po niedługim czasie usłyszałam klakson i krzyk mamy.
-Przepraszam was. Pożegnacie się z Roksaną na lotnisku. Teraz na prawdę musimy jechać.


Oddalaliśmy się lekko od siebie trzymając się za ręce. Gdy byłam już za daleko puściłam jego dłoń. i wbiegłam do samochodu mocno trzaskając drzwiami. Od razu odwróciłam się do okna, aby przypadkiem nie złapać kontaktu wzrokowego z Kamilą - moja matką.
Chciałam, aby cała droga powrotna do domu minęła w ciszy, ale niestety mój plan nie wypalił.
-Czy ty do reszty oszalałaś?
-Bo co? Bo chciałam więcej czasu, który mi został spędzić z przyjaciółmi niż w tej pieprzonej szkole?!
-Roksana! Słownictwo!
Ja tylko przewróciłam oczami, poprawiłam się na fotelu i dalej wpatrywałam w boczną szybę samochodu.
Nastała cisza, lecz nie na długo.
-Wiesz, że gdybyś nie zrobiła nam takiego numeru nie lecielibyśmy dzisiaj?
Otworzyłam szerzej oczy, lecz odwróciłam się jeszcze bardziej na bok, aby moja matka nie mogła zobaczyć mojego wyrazu twarzy. Aby nie widziała, że się tym przejęłam.
Teraz nastała cisza i trwała do końca naszej podróży.
Gdy samochód zatrzymał się wreszcie przed naszym domem otworzyłam z hukiem jego drzwiczki, weszłam do domu i po schodach wbiegłam do swojego pokoju zamykając się w nim.
Zdziwiłam się, bo był on pusty. Zostały w nim tylko meble. Co miałam robić? Zeszłam na dół. Rodzice w salonie pakowali resztę rzeczy.Tata mnie dostrzegł.
-Roksi, idź coś zjedz. Na stole w kuchni jest sałatka, skrzydełka i frytki. Przywiozłem dzisiaj z KFC.
Bez słowa podeszłam do stołu, chwyciłam jedna porcje sałatki i oparłam się o ścianę. Zaczęłam jeść. Kiedy już skończyłam mama poinformowała mnie, że muszę spakować jeszcze swoje rzeczy z łazienki, bo oni nie zdążyli. Bez słowa poszłam zrobić to, co musiałam.
W pośpiechu chowałam wszystko do kosmetyczki, gdy przypomniałam sobie o leżącej na dnie żyletce. Na chwilę mnie zamurowało, bo nie wiedziałam co zrobić. W końcu doszłam do wniosku, że może mi się jeszcze przydać.
2 września 16:37 wtorek
Przez cały ten czas nie wiedziałam co robić. Trochę pomogłam w przygotowaniach do wyprowadzki.
Było mi smutno, że opuszczamy ten dom. Mieszkałam w nim niecałe 4 lata, ale już zdążyłam się z nim związać. Spędziłam w nim najlepsze lata swojego życia. Nagle usłyszałam słowa, których tak bardzo się obawiałam.
- Roksana, jedziemy!
Ostatni raz rozejrzałam się po swoim pokoju i wychodząc z niego zamknęłam drzwi i pomału zeszłam ze schodów. Czułam się jak w jakimś filmie.
Mama zamknęła drzwi wejściowe na klucz. Dopiero teraz zauważyłam stojącą na podwórku tabliczkę z napisem "na sprzedaż". Westchnęłam i wgramoliłam się na tylne siedzenie naszego samochodu. Zaczełam się zastanawiać co teraz będzie z tym samochodem. Czy go też sprzedadzą? Tata podał mi  zwierzaki, Drako i Melisse. Ruszyliśmy. Czekała mnie dośc długa droga. Podczas swoich rozmyślań o życiu zasnęłam.
2 września 17:40 wtorek
*Roksana*
-Wstawaj Roksi, jesteśmy.- mówił mój tata-Michael.
Przeciągnęłam się i po kilku sekundach przypomniałam sobie co tak na prawde się dzieję. Wyszłam z samochodu i odwróciłam sie w jego stronę.
-Sprzedajecie go?
-Nie, Zostanie przetransportowany do Warszawy. To juz załatwione.
-To dobrze, chociaz to będzie po staremu.
-Ej no, przestań dramatyzować. Będzie fajnie, zobaczysz.
-Mhm.- mruknęłam orientując się, że nie napisałam do przyjaciół, że wyjechałam. Nerwowo spojrzałam na mojego ojca.
-Nie martw się. Twoja mama napisała to twoich przyjaciół. Powinni być lada chwila.
Uśmiechnęłam się. Ujrzałam ludzi biegnących w moja stronę. Tak, to byli oni. Michael uśmiechnął się pod nosem, a ja zaczęłam biec w ich stronę.
(włącz---> Katy Perry - Unconditionally )
Na przodzie biegł Chris. Uśmiechnęłam się. Wpadłam mu w ramiona i nic więcej już się nie liczyło. Tylko ja i on. Te ostatnie chwile razem.


-A więc to już koniec.- powiedziałam niepewnie.
-Przemyślałem to. Może i masz rację. Skoro będziesz mogła przylatywać tu tylko w ferie i wakacje. Uwierz mi kochanie, nie chce tego.
-Ale tak musi być. Pamietaj, że zawsze gdzies w moim sercu będziesz ty i nikt ani nic tego nie zmieni.
-Ty w moim też księżniczko.
Teraz dołaczyli też Kitty, Scott i Jake. Ostatni raz wspólnie się przytuliliśmy zanim wszystko się zmieni. Durne zmiany...
-Musimy iść.- przerwała moja matka.
Uwolniłam się z uścisku i zaczęłam iść w stronę wskazana przez Kamile ciągle patrzyąc w stronę najważniejszych dla mnie osób. Pomachałam do nich i szłam jak na skazanie. Łzy spływały mi po policzkach.
Czy to już koniec?...